Mieszkając we własnym domku,posiada się okazję do robienia wielu zdjęć we własnym ogrodzie.
Mamy oprócz niego jeszcze spory kawałek tzw.sadu.To miejsce ciężkiej pracy ale też wspaniałe studio natury.
W sierpniowe popołudnie wybrałem się właśnie tam razem z Fafikiem.
Po drodze ostatni raz przed skoszeniem łan zboża i maki.
Sad sam w sobie zbyt ciekawym obiektem do fotografii nie jest.Ot,kupa drzew różnych gatunków rosnąca w rzędach obok siebie.Nic ciekawego!Ale są w nim bajecznie kolorowe miejsca jak np.grządka przed altanką z kolorowymi Daliami.
Jak wspominałem,towarzyszył mi nasz pies Fafik.To nieodłączny kompan moich foto safari po Zakrzowskim łonie natury.Wiedział gdzie siąść żeby się ładnie zaprezentować a potem zachciało mu się pić.Po ostatnich deszczach wody w rowie melioracyjnym sporo przybyło.
Właściwie to mieliśmy już iść do domu.Wszędobylskie komary,okropnie cięły psując cały nastrój.Na koniec więc kilka makrofotografii i poszliśmy z Fafciem do domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz