W poprzedniej erze fotograficznej,zwanej Erą celuloidową,zanim się zrobione zdjęcie pokazało trzeba je było wywołać.Teraz w nowej erze zwanej Erą matrycy światłoczułej niby się wszystko zmieniło,bo zdjęcie prosto z aparatu można pokazać.A jednak warto pozostać przy starej zasadzie i zrobione zdjęcia nadal traktować jak półprodukt i "wywołać"je.Czy warto się w to bawić?
Przecież JPGK to skończony produkt.A jednak myślę,że warto.Przykład?bardzo proszę.To jest oryginalny JPGK prosto z mojej puszki NIKONA D 3000.
A tak to może wyglądać po chwili obróbki w nowym CS5 i wykorzystaniu nowej funkcji Tonowanie HDR.
Który z tych JPGKów wygląda lepiej i który warto pokazać pozostawiam ewentualnie ( jak mówiła Róża w Domu nad rozlewiskiem) tym,co zechcą ten post przeczytać do końca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz