W cieplejszych porach roku,chętnie mi towarzyszyła.Ma swój aparat
Kodak Z740 i nauczyła się przy mnie robić całkiem fajne zdjęcia.Poszliśmy razem nakarmić kotki a potem polami w stronę Wisły.
Obecne ocieplenie spowodowało,że po zimowym obliczu rzeki zostało tylko wspomnienie i zrobione zdjęcia ukazujące czas,kiedy była zamarznięta.Teraz to normalnie wyglądająca rzeka,po której płyną już tylko jakieś gałęzie.
Jak widać na pierwszym zdjęciu,fenomenalna była widoczność i Gabi mogła oglądać pobliski Sandomierz.
właśnie fotografia przyrody przez swoją specyfikę najlepiej udaje się w pojedynkę.Dlatego tym razem,obecność Gabrysi mi nie przeszkadzała.Potraktowałem to jako rodzinny spacer ojca z córką.A że przy okazji jakieś się zdjęcia uda zrobić to dobrze.Ale nawet gdybym żadnego nie zrobił,to nic wielkiego by się nie stało.
Postaliśmy chwilkę i poszliśmy w kierunku domu.Po drodze od czasu do czasu robiłem zdjęcia.Gabrysia z chęcią trzymała Fafika na smyczy.
Ciepła aura sprawiła,że wyjechali też na swoich ryczących crossowych motorach motocykliści.Fakt,że na nadwiślańskich łąkach mają,gdzie szaleć.Tylko,że strasznie te motory ryczą płosząc wszystkie zwierzęta.Miałem przez to nie raz zepsute zdjęcia.
Droga z wału prowadzi do naszego domu.W czasie powrotu zatrzymywaliśmy się czasem a Gabi bawiła się z Fafikiem do samego domu.
Teraz pewno częściej Gabrysia będzie chciała mi towarzyszyć.To głośna i rozbrykana dziewczyna.Jednak podczas wypraw potrafi się odpowiednio zachowywać i nie przeszkadza.Jednak tam gdzie ja sam pójdę,Gabi nie dojdzie.Trochę mnie jej obecność ogranicza.Jednak ważne jest też umieć znaleźć czas na budowanie pozytywnych relacji a przy okazji wpajać szacunek do przyrody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz