W domu zostałem dziś sam.Bardzo wcześnie rano,pozostała część naszej rodziny pojechała do Warszawy.Powodem jest wizyta w Centrum Zdrowia Dziecka z Emilką u gastroenterologa.Ale nie o tym ( na blogu Emilki na pewno stosowny wpis się pojawi) chciałbym napisać. Korzystając z okazji wybrałem się z Fafikiem na spacer.
Trochę było pochmurno ale już nie padało.Niebo było nawet ciekawe i w tej pochmurnej scenerii,szczególnie mocno wybijały się kolory ukwieconych łąk.
Komary jak zawsze cięły okropnie.Nie zniechęciło mnie to jednak do zapuszczenia obiektywu w ten kolorowy gąszcz.
Przechodząc koło bobrzego jeziorka,można dojść nad Wisłę.W samym jeziorku,na całej jego powierzchni,rozrosła się Salwinia pływająca.To nasza jedyna paproć wodna.
Tym razem Wisła już wróciła do standardowego poziomu.Jeszcze niedawno było tu pełno wody.
Zostało tylko błoto na brzegu a Wisła jest w korycie. No ale jeśli się tu dało dojść,to może i na ptasią wyspę się uda. Jeszcze jedno makro i dalej w drogę.
Kiedy już byłem blisko,przeleciały Czaple siwe.Jednak były wysoko i wyszło jak wyszło.
Bardzo mnie ucieszyło,gdy po przedarciu się przez gęste zarośla,zobaczyłem ptasią plaże.
Jak zawsze jest tu pełno ptaków.
Tym razem było też stado domowych gołębi.Zapewne przyleciały z pobliskich domów położonych po drugiej stronie rzeki.
Fafcio się wykąpał w rzece,ja przez dłuższą chwilę rozkoszowałem się widokiem.Ale te cholerne komary jednak wygrały! Fafcio! wracamy.W drodze powrotnej jednak,mając założony długi obiektyw,chciałem go początkowo zmienić z powrotem zmienić na ten 18-55 mm. W zasadzie się zaczęło przejaśniać i można długim obiektywem było pracować.Jednak on ostrzy z odległości 1m więc do makro trochę duży dystans.Problem rozwiało pojawienie się na łące wielkiego Pazia żeglarza. To okazały i bardzo kolorowy motyl.Jakby nie z naszej strefy klimatycznej tylko co najmniej z deszczowego lasu tropikalnego.
Na odchodne ostatnie zdjęcie bo znów zaczyna kropić a do domu bardzo daleko.
No bardzo dynamiczna ta dzisiejsza pogoda.W górach to normalne ale nie na tych naszych nizinnych równinach.Jednak pomimo że wiatr poruszał roślinami i zdjęcia może do najostrzejszych nie należą to jednak warto było,zwłaszcza dla tego pazia,ruszyć się z domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz