AUTORSKIE PRAWA

WSZYSTKIE ZDJĘCIA TU ZAMIESZCZONE ORAZ W GRUPIE "DZIKA POLSKA" NA FACEBOOKU SĄ MOJĄ WŁASNOŚCIĄ.KOPIOWANIE,POWIELANIE LUB INNE UŻYWANIE BEZ MOJEJ ZGODY,JEST ZWYCZAJNĄ KRADZIEŻĄ.POPROŚ O POZWOLENIE A JA NA PEWNO NIE BĘDĘ ROBIŁ PROBLEMU.

poniedziałek, 13 lutego 2012

Niedzielny wypad w plener.

Bezkrwawy w domu usiedzieć zimą nie może! Wolna niedziela spędzona w tradycyjny sposób,Fafik na smycz,torba z foto sprzętem na ramię i w plener.Publikuje te posty ukazujące zimę,bo chciałbym przedstawić tą porę roku jako równie ciekawą do fotografowania jak pozostałe cieplejsze.Fakt,że trzeba mieć sporo zaparcia żeby wyjść z ciepłego domu.Jednak to jest ta sama adrenalina i " to coś" co sprawia,że ludzie wspinają się na górskie szczyty lub łażą tam,gdzie nikt normalny nie łazi,zwłaszcza kiedy mróz.Ja jednak w ten sposób wypoczywam w aktywny sposób.
Zaczęła się więc wyprawa od kilku ptaków.


Tradycyjnie celem jest dojście do koryta Wisły.Jednak po drodze nad jej brzeg,także mijam wspaniałe widoki.


W pobliskich trzcinach,coś szeleściło.Fafcio poszedł to sprawdzić ale nic nie znalazł.

Przed samą prawie Wisłą,dawniej były gęste zarośla złożone głównie z Wierzby iwy.Tej zimy jednak,całkiem sporo jej wycięto.Pozostawały po niej tylko nagie kawałki pni.Czasem wyglądają jak swego rodzaju rzeźby.
Sama zaś Wisła jest w dalszym ciągu mocno skuta lodem.




Z oczyszczalni ścieków wypływa woda,która jest dużo cieplejsza i nie zamarznięta.Już kiedyś w letnich postach ten "wodospad" pokazywałem.Teraz zimą wygląda równie ciekawie.
Podgrzana woda sprawia,że ten jej odcinek nie jest całkiem zamarznięty.

Ale większa część koryta Wisły,jest jednak nadal pokryta krą,lodem i różnymi wyczarowanymi z zamarzniętej wody tworami.



Stada kaczek które były ostatnio znacznie bliżej,tym razem jednak były znacznie dalej brzegu i mój długi słoik nie wyrabiał na tą odległość.

Zimno,bo od wody ciągnie.Do tego jeszcze smagający usta wiatr.Kiedy wrócę do domu,murowane że usta będą paliły bo nie nasmarowałem ich wazeliną.No trudno,jednak dla mnie to pestka,błahostka na którą nawet nie zwracam uwagi.Zaczęło się słońce chylić ku zachodowi.Jeszcze więc nie miałem się zamiaru zwijać do domu.Skuliłem się w krzaku,który trochę osłaniał przed lodowatym wiatrem.Czekałem na takie właśnie widoki.







  Samo słońce jeśli się chce żeby w karze było duże,warto pokazać w nieostrości.Trzeba tylko wybrać jakiś element który zagra rolę sylwety pod światło.
To było ostatnie ujęcie słońca.Szybko zaszło i z Fafciem postanowiliśmy już wracać.Na odchodne tylko raz jeszcze obrót przez ramię i ten ostatni zimowy landszaft tego dnia.
Już było całkiem ciemno i miałem schować Nikosia na dobre w torbie a zmarznięte ręce głęboko w kieszenie.Jednak Fafcio znalazł kilka ciekawych piórek rozszarpanych ptaków.Więc kilka fotek z lampą błyskową której zwykle nie stosuję.Ciemno było jednak " jak d.... u murzyna" więc tylko z jej pomocą mogłem te piórka pstryknąć.

Uwielbiam te niedzielne zimowe wypady w plener.Póki co,jej końca na razie nie widać.Mrozy trochę odpuściły i dzień już dłuższy,przyjemniej się teraz chodzi.Na pewno to jeszcze nie ostatni taki zimowy plener.Odwiedzajcie Bezkrwawego łowcę bo ja wciąż "broni" nie składam i na pewno zimowe zdjęcia się u mnie pojawią.




 

1 komentarz: