AUTORSKIE PRAWA

WSZYSTKIE ZDJĘCIA TU ZAMIESZCZONE ORAZ W GRUPIE "DZIKA POLSKA" NA FACEBOOKU SĄ MOJĄ WŁASNOŚCIĄ.KOPIOWANIE,POWIELANIE LUB INNE UŻYWANIE BEZ MOJEJ ZGODY,JEST ZWYCZAJNĄ KRADZIEŻĄ.POPROŚ O POZWOLENIE A JA NA PEWNO NIE BĘDĘ ROBIŁ PROBLEMU.

niedziela, 27 listopada 2011

Ostatnia niedziela listopada.

Pogoda tego roku jest zaskakująca! 
Pamiętam listopad zeszłego roku i był zupełnie inny. 
Poszedłem z Fafciem zanieść jedzenie dla kotów w sadzie i mieliśmy w zasadzie wracać. 
Ale ponieważ miałem torbę ze sprzętem fotograficznym,poszliśmy na krótki spacer.
Cały dzień było pochmurno,jednak na jego koniec tuż przed zmierzchem,pokazało się w ostatnich promieniach słońce. 


Moje Bobry przed wejściem do swych nor,zrobiły sobie jakby plażę.A może to piasek na czas odśnieżania? 
W każdym razie ostatnio go tam nie było. 




 Kiedy dochodziliśmy do koryta Wisły,słońce już bardzo się obniżyło na horyzoncie.





Ale to zdjęcie było zrobione na łące.Nad samą taflą wody,jeszcze tak nisko nie było.Jednak to była tylko kwestia czasu kiedy zajdzie za horyzont.W fotografii pejzażowej jest trochę tak jak w fotografii ptaków,przygotowań wiele ale samego fotografowania tylko parę chwil.Tu też trzeba działać szybko choć nie tak jak przy ptaków.A jeśli już przy ptakach to całkiem spore stada ich siedzą na wodzie. 


Jak wyżej pisałem,słońce i tu bardzo szybko się zniżyło.Zrobiłem więc tylko kilka fotek zachodu słońca nad korytem Wisły i do domu.







Tak oto spędziłem ostatnią niedzielę listopada a za razem pierwszą niedzielę Adwentu.


 








niedziela, 20 listopada 2011

Niedzielny spacerek.


Nie tak dawno,premier ogłosił swoje plany na kolejne lata pracy nowego rządu,i mamy tego efekty.



Od teraz chłopi i działkowicze przed kopaniem lub oraniem ziemi,muszą umieścić znaki ostrzegające o tym w celach bezpieczeństwa.Ciekawe co jeszcze nowy rząd wymyśli?
Kiedy idę na foto safari,zabieram trochę jedzenia dla kotów w naszym sadzie.



Przed wyjściem w dalszą drogę,zrobiłem zdjęcie zagrzybionej jabłonce.Niestety tej zimy będę miał trochę pracy w sadzie.To oczywiście efekt ostatniej powodzi.


Największym jednak zaskoczeniem tej niedzieli,okazała się być Wisła.W życiu bym nie przypuścił,że prawie suchą nogą będę stał w połowie jej koryta!






Aż szkoda,że tym razem nie było tu żadnego ptaka!A przecież tyle ciekawych gatunków usiłowałem z odległego brzegu fotografować posiadanym długim zoomem,nie raz żałując że nie mam dłuższej ogniskowej niż 300mm.Ale to był dobry moment na poszukanie makro motywów.






Była to też okazja do zrobienia kilku portretów mojemu nieodłącznemu towarzyszowi niedzielnych foto safari czyli Faficjuszowi.Pozował ślicznie zajęty czasem swoimi sprawami.




Trochę już mieliśmy z Fafciem dość spacerku,czas więc było wracać.I kiedy korytem Wisły wracaliśmy do domu,zatrzymała mnie jeszcze para łabędzi niemych.



Na trasie naszego powrotu do domu,znajduje się nazywane prze zemnie bobrze jeziorko.Samego bobra jeszcze mi się nie udało zdjąć.To trudne do sfotografowania zwierzę z racji swojego trybu życia.Trzeba by zasadzić się na niego o zmierzchu lub o świcie przed wschodem słońca.Wtedy właśnie żeruje i jest aktywny.Na razie to tylko mam jego kolejne ślady bytowania i potrafił powalić kolejne drzewo do wody,żeby się mógł pożywiać delikatnymi gałązkami szczytu korony.



Ostatnie zdjęcie tego dnia,to jakieś grzyby na pieńku.Z racji burczącego brzucha skojarzyły mi się ze stosem pączków.A z drugiej strony to ciekawe co to za grzyby wyrosły o tej porze roku? Nie wiem jaka ta zima będzie,bo dziś ku mojemu zaskoczeniu widziałem Czajkę! O tej porze roku nie powinno jej tu być.Pewno jeszcze zima jednak szybko nie nadejdzie,choć jest już w nocy zimno.A na koniec wspomniane "grzybowe" pączki.



sobota, 12 listopada 2011

Strzerzcie się bo Apokalipsa nadchodzi!

"I czwarty anioł zatrąbił,
i została rażona trzecia cześć słońca 
i trzecia część księżyca i trzecia część gwiazd,
tak iż zaćmiła się trzecia ich część
i dzień nie jaśniał w trzeciej części ,
i noc -podobnie."
                              Ap 8.12

To cytat z Apokalipsy Św.Jana kochani moi.Niestety ale czasy ostateczne już nadeszły.
Ostatnio przelatywała przecież ogromna asteroida. A numerolodzy takie zestawienie jak wczorajsza data :11.11.11 nazywają koniunkcją liczbową.Często się to nie zdarza.Myślicie pewno że bredzę?Ale u nas w Zakrzowie nad Magdaleńskim lasem pojawiła się ZORZA! Dowód? proszę bardzo! O to jest zdjęcie które zarejestrowałem swoim Nikonem D3000.



Św.Jan w zacytowanym prze zemnie fragmencie Apokalipsy,wyraźnie mówi o dziwnych znakach na niebie.
W okolicy koła podbiegunowego się zgodzę,że to normalny widok,ale w Zakrzowie?
To naprawdę daje sporo do myślenia .Ja na razie nie wiem co o tym mam myśleć a wy co myślicie?











piątek, 11 listopada 2011

Jak się Św.Nikon za wpis o sobie odwdzieńczył.

Ostatnio przybliżyłem postać mojego kumpla błogosławionego Św.Nikona.
My Nikoniarze  w przeciwieństwie do Canonierów mamy swego wielebnego i możemy się tym chwalić.
Dziś jest 11 listopada,Święto Niepodległości.Mając wolny dzień,wybrałem się na foto safari.Św.Nikon chyba się ucieszył wpisem na swój temat,bo już na samym początku wyprawy pobłogosławił mnie niegodnego wspaniałym podarkiem.


Wiele razy widywałem w Zakrzowie Gąsiorka ale ten tutaj ptak to Dzierzba srokosz.To moje pierwsze spotkanie z tym ptakiem,więc jak nic to robota mojego Świętego.Wiedziałem po tym pierwszym zdjęciu,że to foto safari będzie naprawdę udane.I się nie myliłem.Po dotarciu nad brzeg Wisły udało mi się zrobić kilka fajnych ujęć kaczek Krzyżówek.



 
To ostatnie zdjęcie trochę może nie teges,ale tło na nim wyszło jakby było namalowane akwarelami i dla tego je zamieściłem.Po kaczkach i po przejściu kamienistym brzegiem dalej,udało się zdjąć klucz Kormoranów czarnych.


Te ptaki często spotykam zimą,bo nie odlatują od nas.Na Wiślanych łachach koczują stadami razem z innymi ptakami które postanawiają pozostać podczas zimy.Podobnie jest z Czaplą siwą.Ale tym razem spłoszyła się i mam ją niestety tylko w locie.


Ptaki poleciały ale nie chowałem puchy w torbę bo znowu się odezwała nutka artystyczna.Fajnie się załamywała woda w około sterczącego z wody pala.


A już na sam koniec tego listopadowego dnia,kiedy się zaczęło robić chłodno i Fafik już manifestował oznaki chęci powrotu do domu,kiczowata fotka zachodu słońca powstała.Trochę oczywiście podkoloryzowana paroma zabiegami.



Teraz kiedy wieje chłodem,większość zaszywa się w domowym ciepełku.Można i tak.Ale dla mnie nie ma lepszej czy gorszej pory roku na robienie zdjęć.Każda jest inna i co innego ma do zaoferowania.Jednak o ile jesień jeszcze wielu jest w stanie akceptować,to zima jest tylko dla najbardziej wytrwałych i zaprawionych na wielu frontach fotograficznych marines.Dzięki Ci wielebny Nikonie za te wszystkie dzisiejsze kadry!






czwartek, 10 listopada 2011

Święty Nikon.

Czasami w swoim blogu odwołuję się do mojego ulubionego Św.Nikona.Nie jest on bynajmniej wytworem mojej wyobraźni ale człowiekiem z krwi i kości.Z fotografią nie ma oczywiście nic wspólnego,bo patronem fotografów jest Św.Weronika.Jednakże przez sentyment do nazwy używanego prze zemnie sprzętu,wolę jednak Jego prosić o błogosławieństwo podczas foto łowów.A kim był i jak wyglądał?


Święty Nikon był Grekiem – mnichem i misjonarzem. Młodym człowiekiem będąc, udał się do klasztoru Khrysopetro i spędził tam 12 lat. Prowadził przy tym tak ascetyczne życie, że nawet inni mnisi namawiali go do złagodzenia reżimu, jaki sobie narzucił.
Gdy opuścił klasztor, rozpoczął podróż po Azji Mniejszej, nawracając wiele regionów z Islamu z powrotem na chrześcijaństwo. Zarówno w owych czasach, jak i obecnie można to uznać za to dość niebezpieczne zajęcie. Odwiedził również Kretę i wiele miast Grecji kontynentalnej, nawracając, zakładając wspólnoty kościelne i budując kościoły. Zmarł w 998 roku. Jest patronem Sparty (nie mylić ze Spartą Praga czy Spartakiem Moskwa).
Przed udaniem się na foto łowy,jak wyżej wspomniałem,proszę wielebnego o błogosławieństwo i zwykle jestem wysłuchany.Czemu tak jest? Sam nie wiem,chyba gość mnie lubi tak jak ja jego.Faktem jest,że ilekroć proszę go o pomoc,zwykle przed moim słoikiem coś się ciekawego zaczyna rozgrywać albo się nagle pojawia.Stokrotnie Bóg Ci zapłać Św.Nikonie za Twe błogosławieństwa i proszę Cie o więcej! 

niedziela, 6 listopada 2011

Polowanie Bonczysława.

Na początku to przepraszam za ten zastój na blogu.Trochę mam mało czasu a niedawno było też Św.Zmarłych i pochłonęły mnie trochę inne obowiązki.Ale bynajmniej dla mnie jeszcze się rok fotograficzny nie skończył.Jednak te zdjęcia zrobiłem nie na łące a na terenie naszej posesji.Bohaterem jest nasz kot Bonczysław,który postanowił zapolować na mysz.Tak w ogóle to straszna plaga tych gryzoni.Co 2-3 lata są tak zwane mysie lata kiedy to jest znaczna liczebność gryzoni a co za tym idzie większa liczebność drapieżników.Mnie szczególnie interesuje liczebność ptaków drapieżnych.Ale nie o tym  być miało.
Bonczysław to jeden z naszych kotów.Jest jeszcze Filemon.Fafik choć jest psem też się na tą opowieść załapał.
Zaczęło się od tego,że Boni wypatrzył mysz polną.


Trochę ją pogonił i przy pniaku do rąbania drzewa złapał w zęby.


 Ale żaden kot od razu nie zabija swojej zdobyczy.Bawił się tą mychą,to ją puszczał to znów gonił.




 Ale myszka głupia nie jest i zwiała do kojca Fafika czemu się Bonek przyglądał.


Fafik jednak dopełnił polowania na biedną myszkę i skończyła rozszarpana w jego pysku.A Bonuś ? no cóż,wyszło na to,że w tym polowaniu był tzw.nagonką i podkarmił w ten sposób i tak najedzonego Fafika.No ale jeśli jedzonko się samo pcha do pyska,to któż by czymś takim pogardził!