AUTORSKIE PRAWA

WSZYSTKIE ZDJĘCIA TU ZAMIESZCZONE ORAZ W GRUPIE "DZIKA POLSKA" NA FACEBOOKU SĄ MOJĄ WŁASNOŚCIĄ.KOPIOWANIE,POWIELANIE LUB INNE UŻYWANIE BEZ MOJEJ ZGODY,JEST ZWYCZAJNĄ KRADZIEŻĄ.POPROŚ O POZWOLENIE A JA NA PEWNO NIE BĘDĘ ROBIŁ PROBLEMU.

piątek, 26 lipca 2013

Na spacerku z Fafciem.

Każdy w naszym domu ma swego zwierzaka,już kiedyś zresztą o tym pisałem.Fafcio to mój pies,chodzi ze mną na foto łowy w plener,czasem przeszkadza a czasem to dzięki jego czujności,coś mi nie umknie.Ale jak każdy pies potrzebuje też zwyczajnie wyjść na tzw.siku.Zabieram wtedy też aparat.Dziś tyle gadania.Na koniec wstawię tylko dzisiejsze fotki,bo jakoś nie mam dziś nastroju na rozpisywanie się i komentowanie moich zdjęć.







wtorek, 16 lipca 2013

Wieczorne foto łowy na Sowy uszate.

Fawcio nie był dziś na popołudniowym spacerku.W oczekiwaniu na powrót z Warszawy,reszty domowników,mimo zmęczenia po nocnej zmianie nie śpię.Zabrałem smycz i poszedłem z psem żeby się mógł załatwić.Na drodze koło firmy SKO-BUD a raczej z zarośli porastających melioracyjny rów dało się słyszeć przeraźliwe jęki,jakby płacz małego dziecka.Okazało się,że na kablu energetycznym siedzą sprawcy tego mrożącego krew jęku.
Wygląda na to,że to się drze sowia młodzież a dokładnie młodociane osobniki Sowy uszatej.
Tak w zasadzie to w naszej awifaunie jest kilkanaście gatunków tzw.Sów właściwych i kilka z nich ma mniej lub bardziej widoczne uszy.Dlaczego więc to niby ma być popularnie zwana Uszatka? Zwykle jest tak,że gatunki najpospolitsze jest najtrudniej rozpoznać.Paradoksalnie każdy sądzi,że oto ma jakąś wybitną rzadkość przed sobą a nie pospolity gatunek.Ja przez skromność mam zasadę,że właśnie pod uwagę w pierwszym rzędzie biorę to,że mam do czynienie z pospolitym gatunkiem i zwykle ta zasada się sprawdza. Co nie znaczy,że przez to czuję jakiś niedosyt.
 Poza tym cieszy mnie fakt,że godziny spędzone z książkami fotograficznymi w ręku,teoretyczne zgłębianie tematu nie poszło na marne.Oto w obliczu błogosławieństwa od Św.Nikona nie zmarnowałem okazji,nie rozłożyłem bezradnie rąk,że nie potrafię i pozostanie żal po niezrobionych zdjęciach.Szybko uruchomiłem myślenie i bogaty w teoretyczną wiedzę,podjąłem wyzwanie.Czy się udało? to inna kwestia.To moje pierwsze doświadczenie z fotografią przyrodniczą w takich okolicznościach i porze dnia ( godzina między 20:50 a 21:10) oraz praca manualnym ustawianiem ostrości (AF nie dał rady bo za ciemno).Szum jest bo ISO 1600 i okazuje się,że wystarczyła wbudowana lampa żeby całkiem przyzwoicie oddalone kilka ładnych metrów sowy oświetlić.
No cóż jak to się mówi : " Pierwsze koty za płoty".Następnym razem zabiorę latarkę i może wtedy oświetlony jej światłem obiekt w połączeniu z fleszem da inny efekt i inną jakość zdjęć.Ale i tak wcale źle nie jest jak na pierwszy raz.

Kilka fotek zrobionych na spacerku przed wyjściem do pracy.

Wczoraj wypadała mi nocna zmiana w pracy.Fafcio sam musi zostać.Żeby spokojnie siedział w kojcu,zabrałem go przed wyjściem na pracowniczego busa,na spacer.  Zabrałem też ze sobą aparat.





Zdjęcia zrobione były około godziny 20,kiedy słońce zachodziło.
Wynikają z nich 2 rzeczy: 
1. Zakrzów to rolnicze osiedle.
2.W fotografii nawet banalnego pejzażu ogromną rolę odgrywa odpowiednie światło.
I na koniec coś co nas trochę przeraża,te hale na ostatnich zdjęciach.To budująca się strefa ekonomiczna tzw.Park przemysłowo-handlowo-usługowy.Obawiamy się że wkrótce ta nowa droga zaroi się od TIR-ów.






niedziela, 14 lipca 2013

Udało się dojść nad Wisłę.

Był czas kiedy chciałem swoją tradycyjną trasą dojść nad Wisłę.Wysoki poziom wody jednak spowodował podtopienie łąk co sprawiło,że długo nie można było się na taką wyprawę wybrać.
W domu zostałem dziś sam.Bardzo wcześnie rano,pozostała część naszej rodziny pojechała do Warszawy.Powodem jest wizyta w Centrum Zdrowia Dziecka z Emilką u gastroenterologa.Ale nie o tym ( na blogu Emilki na pewno stosowny wpis się pojawi) chciałbym napisać. Korzystając z okazji wybrałem się z Fafikiem na spacer.
 Trochę było pochmurno ale już nie padało.Niebo było nawet ciekawe i w tej pochmurnej scenerii,szczególnie mocno wybijały się kolory ukwieconych łąk.


Komary jak zawsze cięły okropnie.Nie zniechęciło mnie to jednak do zapuszczenia obiektywu w ten kolorowy gąszcz.


Przechodząc koło bobrzego jeziorka,można dojść nad Wisłę.W samym jeziorku,na całej jego powierzchni,rozrosła się Salwinia pływająca.To nasza jedyna paproć wodna.

Tym razem Wisła już wróciła do standardowego poziomu.Jeszcze niedawno było tu pełno wody.

Zostało tylko błoto na brzegu a Wisła jest w korycie. No ale jeśli się tu dało dojść,to może i na ptasią wyspę się uda. Jeszcze jedno makro i dalej w drogę.

Kiedy już byłem blisko,przeleciały Czaple siwe.Jednak były wysoko i wyszło jak wyszło.
Bardzo mnie ucieszyło,gdy po przedarciu się przez gęste zarośla,zobaczyłem ptasią plaże.


Jak zawsze jest tu pełno ptaków.

Tym razem było też stado domowych gołębi.Zapewne przyleciały z pobliskich domów położonych po drugiej stronie rzeki.
Fafcio się wykąpał w rzece,ja przez dłuższą chwilę rozkoszowałem się widokiem.Ale te cholerne komary jednak wygrały! Fafcio! wracamy.W drodze powrotnej jednak,mając założony długi obiektyw,chciałem go początkowo zmienić z powrotem zmienić na ten 18-55 mm. W zasadzie się zaczęło przejaśniać i można długim obiektywem było pracować.Jednak on ostrzy z odległości 1m więc do makro trochę duży dystans.Problem rozwiało pojawienie się na łące wielkiego Pazia żeglarza.  To okazały i bardzo kolorowy motyl.Jakby nie z naszej strefy klimatycznej tylko co najmniej z deszczowego lasu tropikalnego.

  Na odchodne ostatnie zdjęcie bo znów zaczyna kropić a do domu bardzo daleko.
No bardzo dynamiczna ta dzisiejsza pogoda.W górach to normalne ale nie na tych naszych nizinnych równinach.Jednak pomimo że wiatr poruszał roślinami i zdjęcia może do najostrzejszych nie należą to jednak warto było,zwłaszcza dla tego pazia,ruszyć się z domu. 

środa, 10 lipca 2013

Wonnica piżmówka i starzy znajomi Zmięki żółte.

Rodzina kózkowatych to bardzo ciekawa i obfitująca w bardzo okazale się prezentujące osobniki. Najbardziej chyba okazała jest bardzo rzadka Nadobnica alpejska. Okazale też wygląda równie rzadki ale jednak częściej spotykany Kozioróg dębosz. Cechą charakterystyczną jest wrzecionowate ciało i bardzo długie,członowane czułki. Dosyć pospolitym przedstawicielem tej rodziny jest Wonnica piżmówka.
Nazwa tego chrząszcza pochodzi od zapachu jaki wydziela kiedy jest zaniepokojona,podobnego do piżma.
Można ją spotkać na roślinach baldaszkowatych,jak np.wczoraj prezentowanej Marchwi zwyczajnej.


Ja spotkałem ją podczas dzisiejszego spaceru z Fafikiem. Na rowie biegnącym wzdłuż naszej ulicy,rosną właśnie te oraz wiele innych roślin. 
Na tejże marchwi wczoraj prezentowałem parę Zmięków żółtych w niedwuznacznej sytuacji. Dziś to już istna seksualna orgia.


Wszystkie moje makrofotografie robię z użyciem obiektywu Nikkor 18-55 mm ustawionego na wartość 55 mm.Wczoraj pisałem o głębi ostrości i selektywnej ostrości. Ten obiektyw sprawdza się fajnie w przypadku takich zdjęć. Nie jest to typowy obiektyw przeznaczony do makrofotografii,dlatego nie jest obarczony zniekształceniami optycznymi.Jego zaletą jest za to odległość ostrzenia wynosząca 28 cm przy wykorzystaniu systemu auto fokusa AF.W wypadku przejścia na manualne ostrzenie,czasem się udaje ostrzyć już z 19 cm. Dziś trochę wiało co nie jest wskazane przy tego typu fotografii. Warto więc jest stosować szybkie migawki żeby zrekompensować ruch roślin a przy okazji też i samych owadów. Długa optyka przydaje się też np.do płochliwych motyli co w połączeniu z możliwością swobodnego w miarę kadrowania z matrycy 10 MP i powiększania na etapie postprodukcji pozwala na uzyskanie całkiem satysfakcjonujących zbliżeń.   

wtorek, 9 lipca 2013

Robaczki i roślinki czyli znowu makrofotografia.

Ten temat jest ogólnie uważany za nudny,oklepany i najbardziej kiczowaty a przynajmniej jest tak plasowany zaraz po fotografii wschodów/zachodów słońca. Ale nie dla ilości wyświetleń na blogu robię zdjęcia,tylko dla przyjemności oraz tego co mnie interesuje.
Dla mnie świat pokazany w makroskali jest tak samo a może nawet bardziej ciekawy. Dlatego podpatrywanie zachowań ot chociażby robaczków,wcale nie jest takie nudne. Czasem wręcz nie odbiega od tego co my ludzie robimy. Przykład ? bardzo proszę. To jest para z gatunku Zmięk żółty. 
O yes,yes! Fuck my!


Inne są po prostu bardzo ciekawe a mimo to nikt (poza mną )
 na nie nie zwraca uwagi. Tu np. przedstawiciel pluskwiaków Strojnica baldaszkowata.


Teraz czas na makrofotograficzne portrety roślin.
Jako pierwsza Marchew zwyczajna. To dzika forma z której wyhodowano formę udomowioną czyli Marchew ogrodową.
Jej kwiatostan tworzy gniazdo w centrum którego jest kwiat bezpłodny ale najsilniej wabiący owady niż pozostałe w baldachu.
Jeszcze nie całkiem rozwinięty kwiatostan Barszczu Zwyczajnego.
Kolczaste kule to nie tylko kasztany,tu kwiatostan Ostrożnia lancetowatego. 
Na koniec kilka roślin ozdobnych. Błękitne kwiaty Hortensji.
Posiadanie obiektywu z możliwością ustawiania różnych wartości przysłony oraz wiedza jaka różni amatora od zaawansowanego o tym jak ten parametr wpływa na plastykę obrazu,pozwala kreować ciekawe obrazy. Nawet jeżeli jest to kiczowate zdjęcie kwiatów.

Pojęciem które nic nie powie całkowitemu amatorowi jest Głębia ostrości. Ten zabieg został zastosowany powyżej na zdjęciu. Ostrość ustawiona była na środkowy kwiatostan,ogniskowa na maksymalną długość na jaką pozwala słoik Nikkor 18-55mm  czyli 55mm ( ekwiwalent 80 mm dla małego obrazka), przysłona na wartość 5,6.
Poco to piszę? A może mimo ogólnie uznawanej kiczowatości tego typu zdjęć,ktoś z np. Facebooka zastanawia się i nie wie jak takie zdjęcia się robi? no to ma odpowiedź.
Na koniec zdjęcie pąka Funkii ogrodowej. 
Te zdjęcia ogólnie podpadają pod zasadę,że ostry jest obiekt a rozmyte jest tło.To zasada dotycząca fotografii portretowej oraz wykorzystywana w makrofotografii. Robi się tak korzystając z tzw. selektywnej ostrości. Znowu słyszę jęk amatorów! a co to takiego? 
Wartość wybranej przysłony wpływa nie tylko na ekspozycję zdjęcia ale też na to jak jest reprezentowana ostrość na zdjęciu. Przy dużym otworze przysłony ( paradoks to to,że jest to najmniejsza liczba przysłony a nie największa) ostry jest tylko obiekt na który ostrzyliśmy a tło zostaje bardziej lub mniej rozmyte. Ten stopień rozmycia własnie zależy od tego na ile świadomie się potrafimy przysłoną oraz posiadanym obiektywem/obiektywami posługiwać.