AUTORSKIE PRAWA

WSZYSTKIE ZDJĘCIA TU ZAMIESZCZONE ORAZ W GRUPIE "DZIKA POLSKA" NA FACEBOOKU SĄ MOJĄ WŁASNOŚCIĄ.KOPIOWANIE,POWIELANIE LUB INNE UŻYWANIE BEZ MOJEJ ZGODY,JEST ZWYCZAJNĄ KRADZIEŻĄ.POPROŚ O POZWOLENIE A JA NA PEWNO NIE BĘDĘ ROBIŁ PROBLEMU.

wtorek, 24 lipca 2012

Nasza mała Emilka w towarzystwie Mamy.

Ten wpis będzie poświęcony tylko i wyłącznie Emilce.Na niektórych fotkach pojawi się też w towarzystwie kochającej Mamy.Emilka ostatnio robi bardzo fajne minki.Ten zestaw nazwałem Mała kaczuszka.


Ale oprócz takiej minki,Emilka swoim wyrazem twarzy pokazuje też i inne odczucia.Od śmiechu po płacz,jest w nich naprawdę wszystko.




Emilka bardzo lubi przyglądać się swej rączce.Kręci nią,obraca w koło i bacznie obserwuje.Ale to podobno dosyć częste zachowanie u dzieci mających Zespół Downa.
Choć ma już skończone 3 miesiące to całkiem nieźle dźwiga głowę kiedy leży na brzuszku.Nie bardzo się znam czy i kiedy jest to normalne.Jednak bardzo często tak właśnie robi gdy leży na podłodze.




Kolejną nowością w Jej życiu jest fakt,że od kilku dni poznaje inne smaki niż tylko mleko z dodatkiem kleiku kukurydzianego.Teraz w jej diecie pojawiły się miksowane zupki z warzyw i owoców.
Bardzo je chętnie zjada i niekoniecznie z butelki.

Jak na zdjęciach widać,bardzo dużo opieki nad Emilką sprawuje niezastąpiona Mama.Ona wie kiedy i co trzeba zrobić,czego Emilka najbardziej potrzebuje.Mama jeździ na rehabilitacje i na wizyty do lekarzy.Mama też jest najlepszym kompanem do wspólnych zabaw,które oboje uwielbiają.Wtedy jest Emilka najszczęśliwszą osobą na ziemi.





poniedziałek, 23 lipca 2012

Leniwy niedzielny spacer.

Lato mamy w pełni.Lipiec dobiega końca i niedługo sierpień.Na pola wyjadą kombajny.W Zakrzowie zboża nawet ładnie obrodziły.Są fajnym tematem do zdjęć pejzażowych ukazujących bogactwo pól.


W zbożowych łanach,kiedy się dobrze popatrzy,można zaleźć ciekawe tematy do makrofotografii.Kontrast kolorystyczny też jest fajny.
Obok zbóż jest łan kukurydzy.
Rowy melioracyjne to częsty widok pomiędzy polami.Są bogato zarośnięte i często stanowią schronienie dla zwierząt,jednak nie tym razem.
W pobliżu niego,wyrosła ciekawa roślina,Mikołajek wschodni.W naszym kraju rośnie jeszcze niezwykle rzadki i rosnący tylko nad Bałtykiem Mikołajek nadmorski.Podobny ale bardziej okazały niż ten pospolity jego kuzyn.



 Często koszone w tym roku łąki,pokryte są odrastającą trawą.To właśnie ich zieleń jest dominującym na nich kolorem.
Na pewno Ci,którzy oglądają mój blog,kojarzą tego pieska.Tak,to mój wierny towarzysz niedzielnego szwendania się,to Fafik.
Było trochę ciepło.Zdyszany szukał ukojenia w toni Bobrzego jeziorka.

Czasem w polach,można spotkać swobodnie rosnące słoneczniki.
 Jest na wale takie jedno miejsce z którego widać zabudowania Tarnobrzega.Od niego prowadzi pomiędzy polami drużka z której zrobiłem te zdjęcia żerujących Czajek.Fafcio je spłoszył niestety nim bliżej dało się podejść.

Trwa sezon wakacyjnych wyjazdów.My jednak niestety nie mamy planów z tym związanych.Dobrze jest czasem zmienić otoczenie ale ja tego nie potrzebuję tak bardzo jak ładniejsza reszta naszej rodziny.Kiedy mam czas,przy boku Fafika a na ramieniu torbę z moim fotograficznym sprzętem,to " Oprócz błękitnego nieba,nic mi więcej nie potrzeba" jak w jednej piosence ktoś śpiewał. 

wtorek, 17 lipca 2012

Sandomierska 2 złotówka.

W ostatnim wpisie na blogu o wycieczce do Sandomierza zabrakło jednej rzeczy.Kiedy kupowaliśmy lody w Zielonej Budce,obsługująca tam Pani wydała Edycie oryginalnie wyglądającą 2 złotówkę.

W sumie to miasto ma fajny pomysł wprowadzając do obiegu na jego terenie taki pieniążek.Małe to ale zawsze jest jakąś pamiątką dla turystów odwiedzających to miasto.Ciekawe czy inne nominały też są w obiegu? A swoją drogą to przypominają mi się przez to wakacje w Łebie ( daj Boże raz jeszcze tak cudne wakacje!) i wypuszczone przez to miasto Łebskie Euro będące oficjalną walutą Księstwa Łebskiego którego panowanie rozpoczyna się wraz z nastaniem wakacji.

poniedziałek, 16 lipca 2012

Jedziemy do Sandomierza?

 W niedzielę była całkiem fajna pogoda.Nie gorąco ale i nie za zimno.Padła propozycja wyjazdu gdzieś poza dom.Gabi ma przecież  wakacje i nudzi się w domu.A może do Sandomierza? zaproponowała Edyta.Dawno nie byliśmy tam a to przecież całkiem fajne miasto.Odwiedziliśmy stronę w necie miasta Sandomierz i ustaliliśmy plan.
Zwykle planując wypad do Sandomierza,turyści mają stałą trasę.Parking pod Bramą Opatowską i na Starówkę.A tym czasem od niedawna nad Wisłą,jest bardzo fajny bulwar im.Piłsudskiego.Miejsce do rekreacji,zabawy i miłego spędzenia czasu dla całej rodziny.My głównie skupiliśmy się na Parku Wodnym.


Gabi nie mogła się doczekać kiedy popływa na rowerku wodnym.Padło na kaczkę.Razem z Mamą więc przez godzinę pływały.



W tym czasie ja opiekowałem się Emilką.To pierwszy nasz wyjazd z Emilką w celach czysto rekreacyjnych a nie z powodów medycznych.Kiedy więc spała,mogłem trochę zrobić fotek widzianemu z tej perspektywy miastu.




Kiedy już zaspokojone zostały potrzeby Gabi związane ze sportami wodnymi,poszliśmy w kierunku Zamku.



W jego sąsiedztwie znajduje się kolejna nowość.Od niedawna zbudowano bardzo fajny spacerniak.Można więc spacerować lub jechać po nim rowerem w kierunku Seminarium,czyli tam gdzie zwykle parkują autokary wycieczkowe.





Tak doszliśmy do Bramy Opatowskiej.Tu Gabi pozowała razem ze Śmiercią do zdjęcia a potem poszliśmy na Rynek.



Na Rynku jak zwykle,tłumy turystów i przekrzykujących się przewodników turystycznych.Serial " Ojciec Mateusz " to była w końcu najlepsza reklama dla Sandomierza.Tu jak zawsze rycerze,damy dworu i miejscowy koloryt w postaci grajków.






W Zielonej Budce,jak twierdzi Gabi,są najlepsze lody.
Po lodach Gabi popluskała się w fontannie na Małym Rynku i poszliśmy w kierunku katedry.


Na przeciw katedry jest Dzwonnica.Nigdy jej od środka nie zwiedzaliśmy.Padł więc pomysł jej obejrzenia.Ale trzeba było trochę poczekać bo Pani chciała mieć przerwę.


Emilka zasnęła,Pani wróciła z przerwy i Gabi z Edytą poszły zwiedzać.Ja zostałem z wózkiem i Emilką.Kiedy zasnęła zainteresowały mnie schody Dzwonnicy.


Edyta stwierdziła,że powinienem jednak i ja tam wejść.Pani bardzo ciekawie opowiada o dzwonnikach i dzwonach tam umieszczonych.Na górę nie można wchodzić,bo drewniane schody są zbyt cenne.Ale można zejść do podziemnej salki.Tu ciekawostką jest zakratowane okienko.W umieszczonej pod nim ciasnym pomieszczeniu w czasie wojny miało schronienie kilkoro ukrywających się Żydów.






Jak widać,światła tu do fotografowania jak na lekarstwo.Z kompaktem było by raczej trudno bez lampy zrobić zdjęcia.Mam jakieś opory do fotografowania generalnie zabytków z lampą.Często właśnie jest tak,że zakaz fotografowania dotyczy nie samego aparatu a właśnie lampy.To był więc bardzo fajny test dla mojego D3000 ze słoikiem 18-55mm bez stabilizacji.Oparłem się plecami o ścianę,ISO na 1600 i bez stabilizacji zdjęcia z ręki z czasami 1/4 i 1/5 sekundy.Jako,że od jakiegoś czasu fotografuję tylko w surowym formacie NEF,okazało się że na etapie wołania i konwersji  plików do JPEG,szumy na zdjęciach z Nikona mają bardzo przyjemną drobną strukturę.Podobnie wyglądały kiedyś wysokoczułe filmy.Podobnie z resztą ze szczegółami na niebie.W NEF jest dużo więcej informacji które można odzyskać podczas wywołania plików do JPEG.Dlatego każdemu kto ma lustrzankę sugeruję aby przeprowadził rozwód z formatem JPEG a poznał zalety surowego formatu RAW.To co produkuje aparat a to co z takiego RAW-a można wyciągnąć to 2 różne rzeczy i temat na osobny wpis o wyższości RAW nad JPEG.