AUTORSKIE PRAWA

WSZYSTKIE ZDJĘCIA TU ZAMIESZCZONE ORAZ W GRUPIE "DZIKA POLSKA" NA FACEBOOKU SĄ MOJĄ WŁASNOŚCIĄ.KOPIOWANIE,POWIELANIE LUB INNE UŻYWANIE BEZ MOJEJ ZGODY,JEST ZWYCZAJNĄ KRADZIEŻĄ.POPROŚ O POZWOLENIE A JA NA PEWNO NIE BĘDĘ ROBIŁ PROBLEMU.

wtorek, 26 marca 2013

Bezowocne poszukiwanie wiosny.

Kalendarzowo i astronomicznie to mamy już wiosnę.Tylko jakoś ją trudno przez okno dojrzeć!Dlatego w zeszłą niedzielę poszedłem z Fawciem szukać jej na łąkach.Może się tu gdzieś bidulka zapodziała?

No niestety.Jak widać wyżej,na polach jej nie ma.To może za wałem? Może nad starorzeczami jest?



Poprosiłem o pomoc Fafika.Ale on też chyba jej nie dostrzegł.Przyznać mu jednak muszę,że tęgo wzrok wytężał!
Kij więc z poszukiwaniem czegoś czego nie ma.W związku z porą dnia o której się na spacer wybrałem i zastanym światłem,jedynym rozsądnym wyjściem było zajęcie się fotografowaniem zimowych pejzaży.W fotografii pejzażu bardzo dużą rolę odgrywa zastane światło.Zwykle najlepszą porą jest albo wczesny ( czasem baaaardzo wczesny) ranek albo późne popołudnie.Wtedy światło jest najkorzystniejsze.A obecnie jest jedna ciekawa sprawa związana z obydwoma ciałami niebieskimi: kiedy słońce zachodzi,księżyc właśnie wschodzi!Stojąc więc twarzą do słońca,fotografujemy jego zachód.

A kiedy się przez plecy spojrzy,można jednocześnie fotografować już i księżyc.
Niebo oczywiście robi się coraz ciemniejsze.Przez chwilę z szerokim słoikiem 18 mm  można z ręki robić plany ogólne.

 Tylko,że co chwilę się trzeba obracać jak szalony bąk! Gasnące słońce bowiem równie ciekawie wygląda.

Ale jeszcze ostatnim miejscem,gdzie chciałem poszukać wiosny,była Wisła.Na cud nie liczyłem.Bardziej raczej liczyłem na wyjątkowo malowniczy zachód słońca.


 Jak widać,nie myliłem się.Było dosyć spore stado kaczek ( na środkowym zdjęciu je widać już bardzo daleko) ale mróz od wody też był już spory.Zmiana słoika na puszce w takich warunkach to jednak ryzyko.Kto wie jak się zachowa matryca w kontakcie z zimnym powietrzem.Nie było już więc co tu robić.Słońce niemal zaszło.

Po drodze z Fafciem,zaszliśmy nad bobrowe jeziorko.

Z bobrowego jeziorka,przez chwilę droga jest polna.Potem zaczyna się część asfaltowa prowadząca pod sam nasz dom.

Coraz bliżej do pierwszych domostw.Czas zrobić ostanie więc zdjęcie i poskładać sprzęt do torby.
No dobra,Nikoś w torbie,pies na smyczy,czas do domu.Ogrzać aparat i samemu się ciepłej herbatki napić,odpalić Lr i zgrać zdjęcia.




sobota, 23 marca 2013

Wiosenny poranek przed domem.

No na reszcie mamy kalendarzową wiosnę!
Ale coś chyba nie tak!Co jeszcze robi tu ten śnieg? Sosna przed domem też jeszcze ma zimowe przybranie.

Wszystko staje się jasne,kiedy się spojrzy na termometr.
Jak na wiosnę to trochę dziwna temperatura.Osobiście wolę większe temperatury ale pokazywane w przeciwną stronę niż dziś rano.

Bezkrwawy łowca w miejskiej dżungli.

W zeszły weekend,byliśmy w Warszawie.
Co u licha w tak obcym i nienaturalnym dla mnie środowisku robiłem? Tak,Warszawa czy Kraków albo każde inne większe miasto,to dla mnie niezrozumiała dżungla.Na nadwiślańskiej łące,nad brzegiem Wisły czy też w jakimkolwiek lesie,czuję się bezpieczny i wiem o co chodzi.A dużych miast ani nie lubię ani nie jestem w stanie zrozumieć.Jako patrzący na świat przez obiektyw,zastanawiałem się jak pokazać swoisty charakter i ducha stolicy.Każde miasto ma swój osobliwy charakter i ducha,trzeba tylko go odkryć.
Wielokrotnie już bywałem w Warszawie.Zwykle jej poznawanie skupiało się na pocztówkowym Starym mieście.
Albo zamykało się w okolicy paskudnego symbolu "bratniej przyjaźni" sąsiadów ze wschodu.
Z nowszych atrakcji turystycznych,bez której nie ma udanego wypadu do Stolicy,dochodzi odwiedzenie Złotych Tarasów.

Ale co osobliwego jest w Warszawie? Co ją odróżnia od innych tego typu molochów? Gdzie szukać tego jednego zdjęcia,które stanie się ikoną tego miasta? I znalazłem ten jedyny i wyjątkowy kadr będący symbolem tego akurat miasta.
Ten potężny miecz jest symbolem bohaterskich obrońców i świadectwem potęgi naszego narodu.To co Warszawę wyróżnia to historia zbrojnej walki o jej wolność.Gdzie by nie spojrzeć,łatwo jest zauważyć pamiątkowe miejsca z okresu Powstania Warszawskiego uświęcone krwią powstańców i cywilnej ludności.
Ot chociażby takie.
To pozostałość po schronie przeciwlotniczym.Tu rodacy Benedykta XVI rozpieprzyli 40 ludzi.Ale takich tablic czy pomników jest wszędzie pełno.Każdy mur,właz na ulicy czy kamienica to miejsca pamięci.Dla tego to zdjęcie z mieczem uważam za to jedno jedyne którym można opisać Warszawę.
Tak więc ma Warszawa swoją Starówkę z zamkiem i pomnikami.



Ma kościoły z kryptami upamiętniającymi jej bohaterskich mieszkańców,którzy na przestrzeni burzliwych dziejów,oddawali za nią życie.




Ma też to co w takich miastach lubię odkrywać,czyli świadectwo dosłownego stykania się nowoczesności z przeszłością.Ten swoisty kontrast pomiędzy nowym i starym,który można też znaleźć na krakowskim Kazimierzu.


Ma też symbole dobrobytu z czasów PRL czyli Domy Centrum,kolorowe mury koło wejścia do metra i samo metro.


Ale to nowoczesne miasto,stolica państwa leżącego w europie,gdzie standardem są wysokie drapacze chmur ze szkła i stali.


Ma też ludzi,którzy ze smakiem potrafią za pomocą graffiti nie szpecić ale o czymś mówić i przypominać.
Ci,którzy odwiedzają ten blog,wiedzą,że mam 2 super córeczki Gabrysię i Emilkę.Gabrysia to rodowita tarnobrzerzanka,Emilka zaś to rodowita warszawianka.A jakby ktoś miał wątpliwości w tym względzie,to prezentuję dobitny i niezaprzeczalny dowód warszawskich korzeni naszej Emilki.
Taką Warszawę więc tym razem zobaczyłem.Taką ją widzą miliony turystów odwiedzających to miasto.Ale gdybym osobiście miał jednym zdjęciem wyrazić Czym jest Warszawa i co ją od innych miast odróżnia,byłoby to właśnie zdjęcie z imponujących rozmiarów i stanowiącym o potędze żyjących tu ludzi,kamiennym mieczem.To dla mnie kwintesencja Warszawy i jej osobliwość.