AUTORSKIE PRAWA

WSZYSTKIE ZDJĘCIA TU ZAMIESZCZONE ORAZ W GRUPIE "DZIKA POLSKA" NA FACEBOOKU SĄ MOJĄ WŁASNOŚCIĄ.KOPIOWANIE,POWIELANIE LUB INNE UŻYWANIE BEZ MOJEJ ZGODY,JEST ZWYCZAJNĄ KRADZIEŻĄ.POPROŚ O POZWOLENIE A JA NA PEWNO NIE BĘDĘ ROBIŁ PROBLEMU.

poniedziałek, 9 stycznia 2012

Niedzielne foto łowy.

Dziś rano spadł śnieg,szybko jednak stopniał.Niebo tradycyjnie już znowu było stalowoszare,światła jak na lekarstwo.Jednak pomimo tego postanowiłem spędzić tą niedzielę w swój ulubiony sposób.
Nakarmiliśmy z Fafciem koty,potem kierunek tradycyjnie na ptasią plażę.Ostatnio jakoś mało miałem szczęścia do ptasiej foto snajperki.Nawet myślałem,że może Św.Nikon się na mnie obraził.Ale okazało się,że tym razem mnie pobłogosławił.Udało się dziś kilka ptaków zdjąć.Na początek więc podobna do sroki Dzierzba Srokosz (Lanius excubitor).


Pisząc o braku błogosławieństwa Św.Nikona,miałem na myśli fakt nie spotykania na ptasiej plaży żadnych przedstawicieli ptasiego świata.Ale nie tym razem.



 Ptaków było znacznie więcej.W tak koszmarnych warunkach świetlnych i z tak długą ogniskową jak 300mm,tylko statyw wchodził w rachubę.Kiedy zacząłem się ze sprzętem rozstawiać,nadpłynął jakiś jegomość w Orange kajaku.






Gość jak widać przepłynął w kierunku Sandomierza nieomal ocierając się o ptasią plażę i spłoszył mi kormorany oraz spore stado kaczek różnych gatunków.



 Nic mi nie pozostało jak tylko poskładać trójnóg i ruszyć dalej.Dobrze,że najdłuższy mój gumowy słoik 55-200mm ma VR bo bez niego tych zdjęć z plaży by nie było.Z drugiej strony to mnie zaskoczyła ta CCD jaką ma D3000.Trzeba ją wyczuć z naświetlaniem do prawej w histogramie ale bez przepałów.Wtedy na wysokich ISO aż tak koszmarnie z szumem nie jest.Pewno,że lepiej by się sprawowała CMOS ale ją ma D3100.Jednak da się i z CCD zrobić cuda,trzeba tylko trochę potrenować i świadomie samemu naświetlać odrzucając Auto ekspozycję.No ale dalej w drogę.Kiedy już z Fafciem brnęliśmy przez gęste łozy,dostrzegł psiak Dzięcioła dużego (Dendrocopos major). 







Kiedy ptak poleciał zostawiając swój impresjonistyczny obraz na migawce,poszliśmy z Fafciem dalej.Na sam więc koniec przy ujściu kolektora oczyszczalni w Zakrzowie nad który też zwykle chodzimy,mała sesja mojego wiernego towarzysza szwendania się po błotach i zaroślach nadwiślańskich,czasem w deszczu,czasem w mrozie i śniegu po kolana.Ale obaj bez tego nie potrafimy żyć!



Podsumowując to był naprawdę udany dzień.Trochę popsuł szyki ten gość w kajaku.Pewno wędkarz a może jak ja foto przyrodnik?
Tego nie wiem.Wiem,że zbyt wcześnie schowałem do plecaka lustro.Fafik na łące prawie pod wałem wypłoszył rudego lisa.Jednak uciekł tak szybko,że nie uwieczniłem go.Może innym razem?







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz